Data: 08.05.2009; 08:29
Młodzi - dla was ten temat wymyśliłem! Owszem, ktoś fizycznie pracować też musi, ale to powinniśmy pozostawić samemu życiu do zweryfikowania, tym bardziej, że praca fizyczna też wymaga pomyślunku, zdolności, umiejętności i talentów.
I nie zrażajcie się,że tego dużo, czytać nie trzeba, można to olać sikiem prostym.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
/Od razu mówię: ja mam, i na tej podstawie mogę się zastanawiać./.
Po co, na co komu matura?
Niepotrzebny tylko ogromny stres dla młodych.
To po co się uczyli przez pięć lat? Czy tam nie było okresowych egzaminów, rocznych na przykład sprawdzianów?
Czy warto dla 3 - 4 godzin matury wystawiać na ryzyko niezdania i tym samym zaprzepaszczenia ogromnego wysiłku tych pięciu lat nauki młodego człowieka?
Czy kilka przypadkowych tematów ma prawo przekreślić w warunkach kilkugodzinnego nadzwyczajnego stresu wysiłek kilku lat ciężkiej pracy?
Czy ocena średnia z całego okresu nabywania wiedzy i jej systematycznego weryfikowania w postaci bieżących egzaminów nie wystarczyłaby?
I czy w tym sensie matura w tych nadzwyczajnych, podobnych do wojny /nerwów/ nie okazuje się tu być egzaminem zbyt przypadkowym, nie w pełni oddającym to, co faktycznie w głowie młodego człowieka pozostało?
Powtarzam - czy te parę godzin ma prawo decydować i mówić nam, że tych kilka wyrywkowych zadań i tematów z TYSIĘCY INNYCH pomyślnie przerabianych ongiś podczas pobierania nauki, ma stanowić o dalszej przyszłości i karierze absolwenta szkoły, bez brania pod uwagę niezwykłych i nadzwyczajnych warunków, w jakich dla słabszej psychiki ten egzamin się odbywa?
Są psychiki, które tego nie wytrzymują i "czarna chmura", jaka w tym momencie je nawiedza, jest dla takich nierzadkim zjawiskiem, bo okazuje się, ze krótko po maturze, zadanie to w NORMALNYCH warunkach byłoby lekko wykonane!!
Poza tym - na skutek poślizgnięcia się na jednym - dwóch zadaniach z jednego kierunku - tracimy niejednokrotnie na zawsze: a to zdolnego muzyka, lekarza, matematyka, bo nie zdali np. z jęz. polskiego, polonisty, geografa, biologa, chemika itd, o sie pomylił i żle wyliczył zadanie matematyczne, jeden raz!!
Jeden raz się pomylił - i cała przyszłość stanęła pod znakiem zapytania!! Bo już o studiach może zapomnieć, prawda? A może to przez to także, że akurat zle się poczuł? Niestrawność jakaś?... Choćby przez to nie jest ten egzamin wystarczjąco obiektywny i sprawiedliwy.
W ten sposób kraj traci wielu zdolnych w innych, niż niezdany przedmiot, geniuszy...
Słyszałem, że nawet genialny noblista Einsztain nie zdał któregoś egzaminu z ...matematyki, tak, nie blefuję!!
Jest jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt egzaminu maturalnego, mianowicie, co? - nie ufa się wynikom nauczania nauczycieli, że kosztem młodego człowieka należy to jednorazowo sprawdzić? Że te bieżące stopnie i wyniki dotychczasowych, bieżących w ciągu pięciu lat nauki, trzeba podważyć i na nowo zweryfikować?!! I to w ciągu dwóch - czterech godzin mocno stresującego egzaminu?
Czy to jest przygotowanie młodego człowieka do wojny, żeby aż taki stres mu serwować? Żołnierza, owszem, należy przygotowywać do nadzwyczajnych warunków, ale po co innych?
I zaprzepaszczać im na domiar w GŁUPI niezmiernie sposób cały wysiłek kilku lat nauki dla paru godzin wyżywania się?
Jak nic - jest to przygotowanie do warunków wojennych, tylko w taki sposób można ten kilkugodzinny niepotrzebny stres wytłumaczyć.
Średnia z kilku lat nauki w zupełności by wystarczyła. Ale nie, my się wolimy PASTWIĆ!, bo mamy... takie wartości, kulturowe, wiadomo z czego wyrosłe.
I na ile sie zdaje ten "nadzwyczajny" egzamin? Kogo w ten sposób produkujemy? Geniuszy samych dzięki temu?
No, widzę to na co dzień w tym kraju zwłaszcza... Saaame geniusze i sam dobrobyt dzięki temu...
Tak się to przekłada, a sądząc po nadawanej wadze temu kilkugodzinnemu egzaminowi, zaprzepaszczającemu kilkuletni wysiłek wielu pechowców - powinno być o wiele lepiej, a nie jest.
To psu na budę ta cała nerwowa impreza! Czas to zmienić!
Precz z maturą! Przeżytkiem nawiedzonych i niewyżytych pedagogów lub urzędasów bez wyobrażni!!
Szkodników dalszej kariery wielu uzdolnionych ludzi, którym przez chwilę tylko noga się powinęła, a którym już na starcie życia blokuje się dalszy rozwój dla dobra naszej gospodarki i kultury !!!
Precz z gospodarczymi i kulturowymi szkodnikami !!!
Może wreszcie wtedy będzie u nas lepiej?