Data: 22.11.2014; 12:08
No dobrze: warto poczytać, ale też i warto pomyśleć: jak z tego pata wyjść?
1. Z jednej strony jakaś instytucja, jacyś ludzie chcą ratować planetę przed samozniszczeniem, za naszą sprawą. Przy okazji dać opornym przykład/Chiny, Indie, USA, Rosja np./, aby obserwując u siebie występujące katastrofy, co są jakby palnięciem ich w czerep - by poszły tą samą drogą, czyli w kierunku ratowania planety przed totalną klęską spowodowaną niekontrolowanym wzrostem CO2; taka jest dziś wiedza oficjalnej nauki na ten temat.
2. Z drugiej - mamy nasze górnictwo zapewniające tysiącom naszych rodzin egzystencję. Jakim kosztem i z jakim ryzykiem dla nas wszystkich? Z ryzykiem Titanika?
3. Co dotychczas nasza nauka i przemysł w tym zakresie robiły? Zasypywali gruszki w popiele.
Niemcy np. intensywnie rozwijali i czynią to nadal - produkcję paneli słonecznych, wiatrowych i innych źródeł energii odnawialnej, ewentualnie podrzucając nam za śmierdzące pieniądze materiały popromienne lecz nadal szkodliwe i niebezpieczne ze swych atomówek.
U nas niewiele albo nic, bo np. wiatraka nie postawisz, gdyż gdzie ptak nas.a tam wolno postawić domek, wiec nie ma zabudowy zwartej plus s wolnych dużych przestrzeni.
4. Jaka rada?
a) zatkać elektrociepłowniom kominy, przez które uchodzi CO2?
Czy lepiej pogłówkować jakim sposobem się go pozbyć zanim wyjdzie do atmosfery? /Np. łączyć go z wodą?/. Jest tu taki jeden chemik mądry co wszystko wie a innych pulta, to niech coś wymyśli.
Nie sztuka poczytać, ale coś podsunąć pani premier, czy ministrowi Tomczykiewiczowi, aby sławny się stał i górnicy mu pomnik postawili, co by na niego gołębie...E tam, parasol się da.
Co tyle głów, to nie jedna.
Warto pomyśleć.