Data: 24.05.2015; 07:09
Uwaga, zanim się któryś idiota wypuści z "ciszą wyborczą" niech się najpierw zapozna z Prawem i tym co to dokładnie jest ta "cisza wyborcza" - bo niniejszy tekst zgodnie z aktualnym prawem jej nie łamie:
Znowu się okazało, że Internet jest szybszy niż siepacze SBeccy czy WSIowi. Oto krótka historia tzw. "zamachu" w Toruniu:
1. W grudniu 2014 roku Fundacja Pro prowadzi w całej Polsce, razem z innymi organizacjami, akcję protestacyjną w „Empikach”. Chodzi o głośną sprawę pana Darskiego i pani Czubaszek, którzy swoimi tandetnymi happeningami reklamowali monopolistę.
2. W trakcie akcji prowadzonej przez toruński oddział Fundacji Pro pojawia się 34 letni mieszkaniec Torunia, niejaki Remigiusz Dominiak, przynajmniej tak się przedstawia.
3. Remigiusz Dominiak zyskuje sympatię i zaufanie działaczy, jest niezwykle spokojny, miły, uprzejmy, komunikatywny.
4. Toruński oddział Fundacji Pro, aż do wczoraj, nie organizuje większych akcji, ale ma kontakt z Remigiuszem Dominiakiem, który jest aktywny, jednak jako wyróżniający się wolontariusz odmawia uczestnictwa w kursie Fundacji, który pozwoliłby mu awansować w strukturach.
5. Prócz protestów w „Empiku”, Fundacja Pro organizuje na terenie całej Polski "akcje antyaborcyjne”. Pojawiają się wszędzie tam, gdzie publicznie występują nowocześni politycy.
6. W kwietniu 2015 roku, bez najmniejszego problemu i najmniejszej agresji zarówno ze strony działacza Fundacji, jak i ochrony BOR, Bronisław Komorowski odbiera ulotki, dokładnie takie, jakimi miał być „zabity” w Toruniu.
7. 22 maja 2015 roku, w godzinach rannych, do działaczy Fundacji Pro podchodzi dawno niewidziany Remigiusz Dominiak i prosi o materiały, jednocześnie oświadcza, że jego celem jest wręczenie ulotek prezydentowi.
8. Przed godziną 11.00 następuje „zamach”. Wolontariusz Remigiusz Dominiak rusza biegiem z reklamówką w jednej ręce, a drugą trzyma uniesioną, jakby chciał sprzedać prezydentowi "głuchego". Dla porównania proszę zwrócić uwagę, w jaki sposób działacze Fundacji Pro wręczyli ulotki w kwietniu, w Lublinie. Nie ma tam cienia agresji, nikt nie wykrzykuje, wręcz przeciwnie, chłopak na zdjęciu jest wyraźnie przejęty rolą, a prezydent stoi zmieszany z głupim uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. BOR-owcy kompletnie pogubieni nie „wykazują się refleksem”. W Toruniu naprzeciw „zamachowca” z dużym wyprzedzeniem ruszają karczki BOR. Wszystko trwa 3 sekundy i natychmiast przejmuje typa Policja.
9. Dalej dzieją się jeszcze większe cuda. Remigiusz Dominiak nie jest powalony na glebę, pozwala sobie na dyskusję z dwoma zwykłymi krawężnikami, a jednego nawet szarpie i okłada z „płaskiej”.
10. Około 11.00 Fundacja Pro wie tylko tyle, że BOR i policja aresztowali jej wolontariusza. Oczywiście nikt, od szeregowego działacza po władze Fundacji, nie ma pojęcia o przeszłości Remigiusza D., która dopiero po paru godzinach wypłynie.
11. W pierwszym komunikacie Fundacja Pro pisze o agresywnym zatrzymaniu wolontariusza i trudno im się dziwić, bo wszystko można o tej Fundacji powiedzieć, ja na przykład nie zgadzam się tak ostrą oceną moralną jaką reprezentują, ale nigdy nie stosowali przemocy.
12. Po kilku godzinach do Fundacji zaczynają dzwonić dziennikarze i jednocześnie docierają pierwsze niepokojące sygnały, co do przeszłości Remigiusza Dominiaka.
13. Fundacja Pro zaczyna rozumieć, że padła ofiarą prowokacji wydaje nowy komunikat, w którym słusznie się odcina od podopiecznego zomowców.
14. Niestety wszystko dzieje się na kilka godzin przed końcem kampanii, karty rozdają zomowcy, a sprzeczne komunikaty, to zawsze powód do wykpienia „spiskowców”.
15. Mimo wszystko udaje się ustalić i potwierdzić, że Remigiusz Dominiak to przestępca recydywista. Żona Remigiusza najpierw udaje, że nic nie wie, potem przyznaje, że mąż ma kłopoty z prawem.
16. „Zamachowiec” trafia na komendę i jest też przesłuchiwany przez prokuraturę, która w sobotę o 21.00, w przeciwieństwie do sądów 24h w trybie wyborczym, o dziwo działa.
17. Spanikowana żona dzwoni do adwokata, ten wykonuje telefon do prokuratury i słyszy, że klient NIE ŻYCZY SOBIE ADWOKATA.
18. Po 21.30 idą komunikaty medialne, że „zamachowcowi” grozi, aż 5 lat więzienia za czynną napaść na prezydenta i co umyka większości pojawia się też zarzut poboczny: „utrudnianie pracy policji”.
19. Z relacji, nie tylko adwokata, wiem, że Remigiusz Dominiak był wyluzowany i szczęśliwy, w pełni usatysfakcjonowany przebiegiem zdarzeń, potwierdził też, że nie chce opieki prawnej i trudno mu się dziwić. Jako „zamachowiec” nie trafił do aresztu, a dla podkreślenia powagi zdarzenia media grzmiały o karze do 5 lat więzienia. Zaistniałą scenkę kabaretową można podciągnąć pod wiele art. kk. Co wybrała prokuratura? Musi to być art. 135 kk § 1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Nie może to być „zamach”, bo tu kodeks nie żartuje 5 latami. Art. 134. Kto dopuszcza się zamachu na życie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
20. Remigiusz Dominiak w przeciwieństwie do kibiców, którzy za przyśpiewki i „faszystowskie race” siedzieli miesiącami w areszcie, już fruwa na wolności. Adwokata nie potrzebuje, bo żaden sąd nie uzna tej idiotycznej podstawy prawnej zarzutów. Do czynnej napaści zwyczajnie nie doszło, co nawet telewizje potwierdziły mówiąc o ”brawurowej akcji BOR”. Mógłby Remigiusz Dominiak beknąć nie za utrudniania pracy policji, ale za czynną napaść na funkcjonariusza, ale prokuratura zadbała, żeby najbardziej oczywistego zarzutu nie było.
21. Pozostaje „utrudnianie pracy policji”, czyli wykroczenie, art. 50. Kto nie opuszcza zbiegowiska publicznego pomimo wezwania właściwego organu, podlega karze aresztu albo grzywny. Jak wiemy z aresztu Remigiusz Dominiak został zwolniony, a maksymalna kara grzywny to 5 tysięcy. Koniec zamachu, stawek za operację niestety nie znam.
http://www.kontrowersje.net/ten_remigiusz_to_dominiak_a_grzegorz_schetyna_i_dlatego_by_y_prezydent_to_tylko_bronek