Data: 09.12.2015; 13:07
Od niedawna wiemy już, kto w Polsce naprawdę rządzi. A więc nie jest to Sejm, nie jest to Senat, nie jest to wreszcie Prezydent wybrany przez naród ani nie jest to Rząd RP. Nie jest to nawet sam Prezes Kaczyński, jak niektórzy uparcie powtarzają. Okazało się, że nad wszystkim króluje jeszcze inna władza. To władza jakiegoś absolutu. Nikt nie może tego absolutu ruszyć, nikt nie może go zaskarżyć, nikt nie może go podważyć. Nikt tej władzy absolutnej w żadnych wyborach nie wybierał, mało tego ona nawet nie była nigdy poddana pod wybór społeczeństwa. Ale może rządzić absolutnie - może torpedować wszystkie posunięcia czy reformy rządu, który ma mandat od społeczeństwa. Może nawet pozbawić władzy Prezydenta RP - także wybranego przez naród. Władza absolutna może - wbrew zasadom funkcjonowania władzy sądowej w normalnych demokracjach - opracowywać sobie ustawy dotyczące swego własnego stanowiska i może z tymi ustawami robić co jej się podoba. Niech no by tylko jakaś inna władza - ustawodawcza na przykład - dokonała jakichś poprawek do takiej ustawy, niekorzystnych dla władzy absolutnej. Raz - dwa - i już władza absolutna orzeknie sobie, że te poprawki w ustawie, którą sama sobie opracowała, są niekonstytucyjne. I koniec - nic tam Sejm, nic tam naród skoro absolut tak sobie życzy. Naród może sobie wybierać jak głupi a nad suwerenem i tak będzie sterczał absolut, który to wszystko ma w głębokim poważaniu. Nie tak dawno temu wszyscy widzieli, jak absolut - dość naburmuszony i nadęty - wpadł sobie do Sejmu, odbył konsultację w ławkach sejmowych z PO i Nowoczesną. Całkowicie otwarcie i nawet nie kryjąc się, bo widocznie akurat te partie sobie upodobał. Absolutowi w końcu wolno wszystko. A PiS mówi właśnie , że nie wszystko...