Niedaleko Postów: 23215
|
Data: 02.06.2015; 11:17 Dostałem skierowanie na tomografię komputerową głowy, bo chciałem sprawdzić skąd taki mądry jestem /choć lekarz mi mówi, że raczej o zatoki chodzi/.
Pomijając półroczny termin, no skrócony w końcu na kwartał /także rozwoju choroby - czasem czyni to proces już nieodwracalny/ - dostałem tuż przed jej wykonaniem pisemną informację o tym zabiegu /?/, która mnie zmroziła i o mało o palpitację serca nie przyprawiła.
W informacji tej wymienionych było z kilkanaście groźnych następstw i powikłań - skutków ubocznych tomografii, łącznie z kalectwem,, A NAWET UTRATĄ ŻYCIA!!!!
To jeszcze nie wszystko, najgorsze i najparszywsze było/jest to, że OD PACJENTA ŻĄDA SIĘ PEłNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA OWE NEGATYWNE SKUTKI ZE ŚMIERCIĄ WŁĄCZNIE i żąda podpisu i zgody na jej wykonanie!!! /Z uwagi m,in. na ewentualne uczulenie na podany związek/substancję cieniującą, czy jak się to tam fachowo nazywa, boi kartkę zwróciłem.
Otóż tak: najzwyklejszy nawet niewykształcony w tym medycznym kierunku gamoń i konował powinie wiedzieć, że jeśli występuje aż tak straszna groźba powikłań po tym zastrzyku z substancją cieniującą, potwierdzona zresztą statystycznie, o czym nie omieszkała poinformować mnie pani w okienku, to należałoby umówić się z pacjentem na wcześniejszy termin lub wykonać próbkę krótko przed wykonaniem pełnego zastrzyku, niczym u stomatologa zastrzyk znieczulający na 15 minut przed ekstrakcją, i dopiero po upewnieniu się co do braku uczulenia wykonać resztę.
Ale nie, lepiej tym draniom zwalić pełną odpowiedzialność na zastraszonego pacjenta, który ani medycyny nie kończył, ani nawet często pierwszej pomocy nie umie udzielić z wrażenia i stresu.
Za to ci lekarze asekuranci, dranie skończone! pokończyli wieloletnie studia medyczne i powinni wiedzieć, że to nie na niewykwalifikowanego w tym kierunku pacjenta należy zwalać odpowiedzialność, gdyż w przypadku mądrze wykonanej pracy - żaden tam "wszelki wypadek" nie nastąpi.
I tym samym jest to jak najbardziej sprawa dla prokuratury z urzędu, oni się powinni na podstawie tego doniesienia medialnego tym bezzwłocznie zająć. /Nie nie nie... Ja nie, bo w prawie jest coś takiego. że w razie twojej/mojej pomyłki nieuzasadnionego zgłoszenia podejrzenia nawet naruszenia prawa - to ty/ja stajesz przed sądem za pomówienie, kolejne draństwo, tym razem prawników, bo wiele spraw się przez to nie zgłasza z tej obawy, żtrwają nadal/.
Czy to temu pani dr Ogórek zamierzała to "prawo napisać od nowa"?
Lecz to tylko taka mała dygresja w obliczu opisanego tu draństwa lekarzy - naszej służby zdrowia; w razie czego, jak staniesz się kaleką lub zmarłeś bo byłeś uczulony, a o tym nie wiedziałeś, gdyż próbnego zastrzyku z niewielką ilością cienia ci nie zrobili - to tym sam jesteś sobie winien/na/, a nie lekarze po studiach medycznych, a nawet specjalizacji.
Nie podoba się? To do widzenia!
I dlatego cierpię do dziś. Ale żyję i o kulach nie chodzę. A na próbny zastrzyczek do dziś się ze mną nie umówili, co już tam na miejscu podnosiłem, jak to powinno wyglądać /a może już to zmienili? (Tychy) Nie sprawdzałem, bo się zdenerwowałem i uciekłem, co mi najlepiej jeszcze wychodzi.../
|
Niedaleko Postów: 23215
|
Data: 02.06.2015; 11:57 Tak, że do dziś nie wiem przez tych lekarzy, czy to zatoki mi dokuczają, czy tylko jakiś rak nieborak, albo nie daj Boże ocean mądrości w mojej głowie.
Mino wszystko żyję, bo potencjalnie śmiertelnego zastrzyku nie wziąłem.
Jedyny skutek uboczny tego uniku mojego to jest to oto pisanie tu moje, ale słyszałem, ze tez da się przeżyć.
Ważne, że wszyscy jakoś żyjemy.
A jak żyjesz, to odczuwasz;
czasem miło, czasem nie,
nie zawsze jest przyjemnie...
I rozkosz czasem zagości,
a bywa, że i ból nawiedza,
coraz częściej i częściej,
aż do całkowitej ulgi,
zwanej zejściem...
Dopomaga ci w tym, o paradoksie -
lekarz, czasem - asekurant;
on od ciebie zażąda ryzyka
i odpowiedzialności!!!!
Za swój błąd, za cwaniactwo,
a bywa, że i niekompetencję swą.
To dlatego potem schodzisz,
z tego padołu przez takich drani,
bo śmierć u ciebie zagości...
A oni nadal podsuwać będą następnym
swe karteczki zgrozy,
by to pacjent brak ryzyko
za kalectwo, śmierć lub narastającą chorobę
na skutek ich zabawy w Piłata,
co umywa ręce swe przed skazaniem
niewinnego na śmierć...
To już wtedy nie cały lekarz,
a tylko ćwierć!!
Nawet zwierzę u weterynarza ma się lepiej;
podpisać swej śmierci nie potrafi....
tedy lekarz ich sam zdecydować MUSI,
by ono żyło, by dobrze rzecz podjąć,
nie po asekurancku, gdyż wie
że to on ma wiedzę, a nie ten zwierz,
co nie chce by go bolało,
a żyć tak jak człowiek każdy chce
i nie cierpieć by wolało/
Oj, lekarzu asekurancie i draniu!
Wstyd przynosisz kolegom po fachu;
Bierz odpowiedzialność na swoje barki,
jak inni, co po to szkoły pokończyli,
by SŁUŻYĆ innym, a nie -
chować głowę w piasek,
jako ten struś, co tyłek ludziom pokazuje,
że ma ich /cierpienie i śmierć/ gdzieś!
Jesteś jak ten kundelek, marny ponoć piesek...
|
Niedaleko Postów: 23215
|
Data: 02.06.2015; 12:01 /brak = brał...ryzyko/
|
Niedaleko Postów: 23215
|
Data: 02.06.2015; 12:07 /Jednocześnie wszystkich felczerów przepraszam, nie chciałem akurat ICH urazić./
|
Niedaleko Postów: 23215
|
Data: 02.06.2015; 12:23 Zauważcie, ile przy tak długim okresie oczekiwania dałoby się wykonać takich mini próbek z tą tak groźną cieczą cieniującą, jak to opisane jest w dostarczanej pacjentowi do podpisania informacji zgody na ten "zabieg".
Zmarnowanie czasu, lecz co tam - pacjent to nadrobi, podpisując cyrograf ryzyka kalectwa i śmierci z diabłem - lekarzem.
Tak było.
|
Pszczyna Postów: 641
|
Data: 02.06.2015; 14:24 Wiem, że wszystkie uogólnienia są niesprawiedliwe. Ale moje zdanie takie, że lekarze to jedna z bardziej zdemoralizowanych grup zawodowych. Zarówno chodzi o ich roszczeniową postawę jak i o to co najistotniejsze w ich zawodzie - troska o zdrowie i życie pacjentów. Smutne.
|